a ja jak góra lodowa tkwiłam na środku oceanu. każdy zmieniał kierunek, gdy zobaczył mnie na horyzoncie. obrót o 360 stopni i znikał z zasięgu mojego wzroku tak szybko jak się pojawił. tylko on jeden uderzył. nie zawrócił się, gdy zobaczył mnie na swojej drodze. pruł przed siebie nie zważając na konsekwencje swojego czynu. niestety byłam twarda. rozbił się, zawiódł nie tylko siebie, ale i mnie. zawiódł bo nie walczył do końca. a może pod twardą otoczką istniałam inna ja? wystarczyło bardziej się postarać, a nie odpuszczać na pierwszym zakręcie ...
|