Palcami wytykana, znieważana, za nienormalną uważana. Nikt jej do końca nie zna, jej życie to jedna wielka blizna. Jej serce tylko dla jednego bije, lecz ten chłopak w jej umyśle umarł, nie żyje. Na jej skórze sznyta na sznycie, bo wciąż z żyletką w ręce siedzi w ukryciu. Kreśli znaki cierpienia na całym ciele, nie potrafią jej pomóc nieliczni przyjaciele. Zaczęło się przypadkiem, gdy kolejny raz została zraniona, skaleczyła się i poczuła, że jest jak nowonarodzona. Początkowo parę kresek, stoniowo coraz więcej. Im bardziej ją na zewnątrz bolało tym mniej bolało serce. Gorycz wytatuowaną na rękach, zakrywa swetrami obszernymi, Żyletka- to jedyne co zostało. Jak wiele ran, tak bardzo jej mało. Dopoki żyje, dopoty nie skończy. Czy to przez przypadek, czy świadomie w końcu podetnie żyłę.
|