Czasem zaczynasz doceniać wszystko dopiero po stracie. No przyznaj się, jak wiele razy nazywałaś go fałszywym ch*jem, a później zalewałaś się łzami i myślałaś o tym jak bardzo go kochasz? Nie do wiary, prawda? Myślisz sobie 'przecież to nienormalne, zranił mnie, to czego ja jeszcze mogę chcieć od tego człowieka? Złap dystans, dalej, do przodu, nie ma nad czym płakać'. Później uświadamiasz sobie, że przecież to takie dziwne.. bo jak sobie bez niego poradzisz? Przecież był jedyną osobą, która potrafiła Cię maksymalnie zdenerwować, ale robiła to w tak uroczy sposób, że nie byłaś w stanie naprawdę się obrażać.. A pamiętasz jak potrafił Cię rozśmieszyć? I te jego ciekawe świata spojrzenie, które uwielbiałaś. I uśmiech. Kochałaś go za ten delikatny uśmiech, no nie? Słodkie to było. Patrzałaś na niego i myślałaś 'ja nie mogę, co za debil. Po co ja z nim tu siedzę?', a tak naprawdę nie wyobrażałaś sobie siebie w żadnym innym miejscu na świecie..
|