|
baalonowa69.xdd.moblo.pl
Nie potrafię czuć do niego żadnego dystansu i gdyby nie jego chłód wyciągnęłabym teraz rękę by położyć ją na jego dłoni albo przesiadłabym się bliżej i położyła głowę
|
|
|
Nie potrafię czuć do niego żadnego dystansu i gdyby nie jego chłód, wyciągnęłabym teraz rękę, by położyć ją na jego dłoni, albo przesiadłabym się bliżej i położyła głowę na jego ramieniu. Ciężko mi jest siedzieć z dala i traktować go jak obcego. Głowę mam wypełnioną myślami o nim, wspomnieniami, tym wszystkim, co kiedyś było między nami i do czego chcę wrócić. . ./chilliqueenxdd
|
|
|
człowiek jest tym o czym myśli cały dzień - w takim razie jestem Tobą.
|
|
|
..i tylko bądź obok. I tylko patrz w tym samym kierunku. I dalej mnie rozśmieszaj. I mów mi to, co chciałabym usłyszeć.. I śmiej się, gdy ja się śmieję. I powoduj, że będę przy Tobie bezpieczna. I spraw, bym mogła Ci zaufać. I przytul, gdy tylko zechcesz. I ocieraj moje łzy, pocieszając mnie. I kochaj...tak jak ja kocham Ciebie. To wszystko. Nic więcej od Ciebie nie chcę.:***
|
|
|
" Najchętniej zamknę Cię w klatce bo Kocham na Ciebie patrzeć"
|
|
|
- zmieniłaś się . - konkretniej ? - stałaś się taka , hmm ... obojętna . - wiesz , życie skopało mi dupę kilka razy więc się uodporniłam . / vanityx3
|
|
|
zaczęło lać. niebo zaczęło niesamowicie zanosić się deszczem. właśnie, wtedy ściągnął swoją bluzę. niezdarnie ją, jej założył, nie słuchając sprzeciwów z jej strony. wziął ją na ręce, tak jak przenosi się pannę młodą przez próg. zaniósł ją pod zadaszenie, jednego z budynków. - Ty, tylko sobie mała nie schlebiaj. po prostu Twoich trampek, było mi szkoda. - powiedział, udając powagę. oboje wybuchli śmiechem. on delikatnie się nachylił. ona cała podekscytowana zamknęła oczy i zaczęła się przygotowywać do pocałunku. - to należy do mnie. - powiedział z uśmiechem, ściągając z niej bluzę. - a to do mnie. - powiedziała, całując go namiętnie. /chillqueenxddd
|
|
|
Kiedy byłaś mała to miłość znaczyła dla ciebie tyle, co gdzieś znaleziona stokrotka, która potem zwiędła, prawie nic. Miłość to była mama i tata, ken i barbie, książę i królewna. Kiedy ktoś się całował, robiłaś śmieszną minkę, mówiłaś 'fuuj' i odwracałaś głowę. Nie śniłaś o niej, nawet nie myślałaś. Nie chciałaś, żeby jakiś chłopak cie przytulał. Ważniejsze było układanie mebli w domku dla lalek i skakanie po kałużach..;) / trampek12
|
|
|
nie mogę obiecać Ci,że spędzimy ze sobą resztę życia. jesteśmy młodzi nie wiemy co przyniesie nam los. jednak mogę szczerze powiedzieć ,że w tej chwili jesteś najważniejszą osobą w moim życiu..;** / trampek12
|
|
|
i kiedy już odejdę ,a stanie się to za niedługo , będziesz żałował ,że tak mało się starałeś , że tak zaniedbywałeś , że plułeś na to co nasze i zniszczyłeś co było najważniejsze .
|
|
|
I wyobrażam sobie , że każdy Twój opis jest tylko do mnie. Szczególnie lubię ' tu es le soleil ', gdy setny raz pytam co to znaczy udając , że zapomniałam .Ty cierpliwie powtarzasz ' jesteś moim słońcem '. / lovalova
|
|
|
rozkochałeś mnie w sobie, tak po prostu, a potem porzuciłeś jak zwykłą szmatę. pozbierałam się, znalazłam sobie kogoś nowego, bliskiego memu sercu, prawdziwego, kochanego. ale wróciłeś, jak mogłeś to zrobić. dobrze wiedziałeś, że świecisz blaskiem dużo jaśniejszym od mojego obecnego chłopaka, znowu nie umiem spać przez Ciebie, a moje prywatne niebo zaszło czarnymi chmurami. to wszystko Twoja wina.
|
|
|
wyrwał jej parasolkę z dłoni i kazał się gonić w deszczu. jej trampki tonęły w kałużach, a włosy kręciły się na wszystkie możliwe strony. - jesteś bezlitosny! - wykrzyknęła z dziecięcym wyrazem twarzy. podbiegł do niej i czule całując w czoło, wręczył parasolkę do dłoni. wziął ją na ręce. niósł ją tak przez całą drogę, aż doszli do jej domu. ściągnął delikatnie jej trampki i położył na kaloryferze. wziął ręcznik i zaczął bezszelestnie wycierać jej włosy. - przepraszam, kochanie. - powiedział, patrząc jej prosto w oczy. - chciałem Cię przygotować ... - na co? wykrztusiła z niezrozumieniem, wypisanym na twarzy. - na moje odejście. - wyszeptał, spuszczając swój speszony wzrok. - na co?! - zaczęła krzyczeć. - spokojnie, kochanie. to był sprawdzian. oblałaś. nie poradzisz sobie beze mnie, zostaję. odetchnęła z ulgą. wtulając się w Jego muskularne ramiona, wyszeptała, że jeszcze jeden taki numer, a osobiście go zabije. tak dla sprawdzianu.
|
|
|
|