Spotkaliśmy się w szpitalu. Ty, byłeś rodzicem pewnej małej dziewczynki, która leżała chora na oddziale. Ja, młodą dziewczyną z pozoru zdrową, która właśnie przyjechała do szpitala. Wpatrywałeś się we mnie zawsze gdy przechodziłam obok. Zaczęłam się zastanawiać o co Ci chodzi. Nie doszłam do tego. Nakręcało to mnie. Podniecało, to stąpanie po cienkiej granicy. Granicy rozsądku, granicy dobrego smaku. Starałam się Ciebie poderwać odwzajemniałam więc Twoje spojrzenia, uśmiechałam się do Ciebie nieśmiało gdy przechodziłeś obok. Byłeś rodzicem pewnej małej dziewczynki... miałeś żone, byłeś młody, przystojny. Pociągało mnie to wszystko. Nie miałabym oporów by z Tobą zgrzeszyć.
|