Wynurzyć się, zaczerpnąć perspektywy, odetchnąć by dalej biec, do urwiska naszej radości. Nie zużyjmy tego tak szybko, pośród dudniących serc zapominamy, że nie przeskoczymy nawet na tych skrzydłach, że nasze oddechy są policzone. Nie schowasz mnie na wieczór, nie przywitasz porannym pocałunkiem. Staniemy bez tchu, zgrzani pragnieniami by paść na kolana przed doliną bezsilności. Nie pokonamy tego nawet miłością. A jutro w spojrzeniach, dotykach, upragnionych słowach zapomnimy, że zmierzamy gdziekolwiek.
|