Zawsze fascynowały mnie bańki mydlane. Lubiłem na nie patrzeć, były piękne. I duże i małe, łączone i same, kolorowe i przezroczyste.Zawsze delikatne . Wiosnom przepięknie wyglądały w powietrzu.W szczególności te które unosiły się nad rzeką. Fascynowały mnie, bo były piękne i w zależności od miejsca w którym je puszczałem zawsze wyglądały inaczej i inna radość mi dawały.Cieszyłem się jak głupi do sera i czekałem,aż choć jedna z moich baniek uniesie tak wysoko by mógł ją przeszyć promień słońca.To musiał być przecież cudowny widok.Lecz one zawsze pękały, a ja nigdy nie zobaczyłem słonecznej bańki mydlanej. A szkoda bo gdy teraz patrze na swoje życie śmiem twierdzić, że jest ono jak bańka mydlana. W którymś momencie zawsze coś pęka i nigdy nie dochodzi do istoty piękna pożądanego.to smutne, przestałem lubić bańki.
|