Papieros nie smakuje już jak pierwszy raz na balkonie, kiedy cały świat mógł być przeciw nam, nadal płonę, ale to już chyba nie ten żar, jak zadzwonię usłyszę znowu, że mnie nie chcesz znać i zaleje znów mnie napalm, ale nie będę już przepraszał i za Ciebie umrzeć, spalać się, nie chce już, nie wracam i nie usłyszysz już jak wołam Cię, i nie zobaczysz w lustrze nas i nie poczujesz nic, bo ten obok to już nie ja, i nie powiem Ci nic więcej, i przed siebie lecę z fartem, aż słońce spali skrzydła mi, ząb za ząb, litr za litr i gdy mijając Cię odwrócę wzrok, wybacz mi... /Bonson.
|