Jaramy gram na dwa, bo jestem u dostawcy, wpadnij, gały spal, mamy stuff kozacki, potem wezmę Cię nad Wisłę popuszczać kaczki i by zaszyć bliznę po ówczesnej matni, martwi mnie fakt, że masz takie jazdy, że nie chcesz wpaść, bo Twój gach, bo Cię strach obleciał straszny, a pech chciał, że mam otwarty dach właśnie w czwartki, na siedem dni tygodnia, niespodzianka w szerokich gmachach, możesz tyłkiem machać jak plakat ujrzysz i wpadniesz, wiesz mi ulży naprawdę, bejbi.
|