|
[1] Biegłam wzdłuż ulicy, zaciskając pięści wyobrażałam sobie jak wpadam pod auto,moje ciało przelatuje przez maskę i z hukiem upadam na asfalt. Krwawię, ale nic mnie nie boli. Przecieram oczy, lekko mrugam, obraz jest jakiś niewyraźny, za dużo białej barwy, za mało ostrości. Coś trzeszczy, coś dzwoni. Krzyki, płacz mamy, histeria przyjaciół. Ktoś biegnie. Czarno. Nic nie widzę, nie czuję siebie, nie czuję, że żyje. Otwieram oczy. Widzę Ciebie. Siedzisz pod ścianą, chyba przysypiasz. Martwisz się, wiesz, że to Twoja wina. To przez Ciebie tu jestem. Umieram. Czuję, że to koniec. Mama trzyma mnie za dłoń, ściskam ją, a ona całuje mnie w czoło. Podchodzisz do mnie, a ja patrzę na Ciebie. Jestem słaba. Nie potrafię wymówić słowa, a co dopiero Cię pocałować. Siadasz po drugiej stronie łóżka, bierzesz moją dłoń i przykładasz swoje usta do mojego policzka - Przepraszam, już zawsze z Tobą będę, nawet wtedy gdy już mnie nie będziesz potrzebować - Zamykam oczy, łza spływa po policzku. /mlejsi
|
Dodaj komentarz
