jest wyspa do której płynę poprzez gąszcze wodorostów,jest gwiazda do której sięgam przez chmur szarych gęstwinę i muszelka,która dobrym wiatrem szumi ciepłym echem minionych dni ...a gdy sroga zima nastanie,gdy zmarzną dłonie zdrętwieją palce,gdy łzy na policzku kryształkami lodu zamarzną ze skarbnicy serca wydobędę i wyspę i gwiazdę i moją muszelkę ogrzeję się nimi,jak starym dobrym piecem kaflowym i jak kotwica dla statku pewna i nie wzruszona tak nadzieja z beznadziejności zrodzona udzieli siły,rozchmurzy czoła,bo siła w słabości szuka korzeni krzywe na proste w mocy odmieni.
|