serce pękło jakby było ulepione z wosku. wciąż ciepłe i lepkie, powoli zastygające we krwi i bólu. tak kruche i niewinne. przestało czuć. stałam się martwa w środku. umarłam z jego imieniem na ustach i bezradnością w oczach. tonęłam na morzu poszarpanych uczuć i chwil, pośród tysięcy przegranych losów. ty też tam byłeś. uśmiechałeś się. do mnie, do siebie, do kogoś innego? nie wiem, ale właśnie wtedy zrozumiałam, że któreś z nas powinno być odważniejsze. że nie powinniśmy marnować czasu i ruszyć własną ścieżką zamiast spadać w dół. zaprzepaściliśmy szansę, chowając się po własnych kątach z gulą w gardle i kieliszkiem ciężkich problemów. zapiliśmy je w swoich ramionach, tęskniąc za krótkim "jestem". /happylove
|