Zaczął oglądać się za innymi, rzucać komplementami do przypadkowych dziewczyn obejmując mnie w pasie. Znosiłam to, do czasu, kiedy kumpela nie powiedziała mi, że widziała jak całuje inną. Zaciągnęłam Go w najciaśniejszy kąt szkolnego korytarza na jednej z przerw. – ‘Słuchaj, żałuję, że w takich okolicznościach, ale ostatnio ciężko Cię złapać w innych. Usuwam się z Twojego życia, chyba już mnie nie potrzebujesz.’ - Powiedziałam pewnie formułkę, którą układałam przez całą noc. Potem odeszłam bez słowa zostawiając Go samego. Tydzień później, kiedy nie odbierałam od Niego żadnych telefonów przyszedł do mojego domu. - Słońce, kurwa, nie umiem bez Ciebie. - Szepnął mi w włosy na powitanie. Wtedy przekonałam się, iż czasem należy puścić kogoś wolno, dać wybór, swobodny oddech... Jeśli się kocha - nigdy nie opuszcza się drugiej osoby definitywnie. Zawsze się wraca.
|