I czasem najzwyczajniej w świecie stwierdzasz, że pewnym osobom nie masz już nic do powiedzenia... I przestajesz się zastanawiać czy wasze drogi rozeszły się z twojej winy, czy z winy tej drugiej osoby, po prostu wiesz, że już nigdy nie powrócicie na ten sam tor... I mimo tego, że czasem jeszcze dławi Cię to poczucie że tak przecież nie powinno być, przestajesz się obwiniać, bo to już po prostu nie ma sensu...
Słowa wypowiedziane przez Ciebie nie odbijają się już echem zrozumienia, nigdy się nie odbijały... I wtedy stwierdzasz, że pozostało Wam tylko milczenie, ale nie to milczenie oparte na zrozumieniu, tylko to, gdzie po prostu nie warto już mówić czegokolwiek...
Bo czasem, nie da się już nic zrobić, choćby nie wiem jak bardzo się tego chciało...
I wpatruję się w błękitne, bezchmurne niebo, wdycham zapach lasu, patrze w słońce i próbuję odnaleźć "this missing piece of me..."
|