Początek roku szkolnego, zobaczyłam Go w tej białej koszuli w której wyglądał cudownie, pomyślałam "słodziak". Na początku prawie wcale nie rozmawialiśmy z biegiem czasu zaczęliśmy coraz więcej się do siebie odzywać. Aż w końcu nadszedł ten dzień, sylwester. Przyszedł na Mostek z naszymi wspólnymi kolegami z butelką wódki w ręce. Wyglądał słodko, cały czas nucił jakąś piosenkę. Mimo że humor miałam zepsuty przez dwóch frajerów, śmiałam się bez opamiętania dzięki niemu. Wtedy tak na prawdę zapomniałam o wszystkim dawno się tak nie czułam nie obchodziło mnie, że jest 3 w nocy, że siostra co chwile dzwoni, liczył się tylko on i już tak zostało. Teraz często ze sobą rozmawiamy śmiejemy się, żartujemy. Po za nim świata nie widzę, ale dla niego dalej ważniejsza jest wódka, imprezy i głupie zabawy z kolegami..ciągle żyje z nadzieją, że będę dla niego kimś więcej niż tylko z koleżanką z klasy, że zmieni zdanie i zapragnie abym była tylko jego.
|