|
"Wydrylujesz śliną mnie, otoczysz sprężystą łydką. Ale to nie wszystko. Upadniemy razem tak, jak jeszcze nigdy nisko"
|
|
|
"Potargane niebo pokazujemy palcami"
|
|
|
"Wirowała po łąkach tak beztrosko, że zapominała gdzie jest ziemia, gdzie niebo, a gdzie ona sama. Raz nogami brodziła po niebie, raz w nim nurkowała, potykała się o wystające korzenie wiatru i rybie gniazda. I gdy tak już wszystko stało się otaczającymi zewsząd tęczowymi ścianami tornada postanowiła na chwile zatrzymać bieg. Padła postrzeloną sarną na miękki mech. Zmęczyła się sobą. Zapragnęła choć przez chwile napić się z cudzego źródła życia. Gdy powieki zaczęły się rozsuwać, ukrytym za nimi oczom ukazały się dziwne twarze. Były tak blade i niemalże przeźroczyste, że ciężko je było od siebie odróżnić. Milczały wydzielając srebrną ciszę. Przyglądała się im z ciekawością dziecka. One natomiast były jak kamienie. Fascynowało ją to wspólne trwanie w spokoju. Nie znała tego uczucia, była pełna burz i erupcji. Zmęczyła się swoją ciągłą aktywnością. Zapragnęła dołączyć do bladego bractwa ciszy"
|
|
|
"Pustka. Ciśnienie, krew, papierosowy dym na świeżych ranach. Narasta w mojej głowie, w mojej heart-shaped hole"
|
|
|
"A niebo znów na głowę spada mi. I nadziei coraz mniej na słońce..."
|
|
|
"Pierwsza rysa powstaje już pierwszego dnia związku. Wraz z upływem czasu się powiększa, a ostatecznie rozpadacie się na dwie części w dniu rozstania. Właściwie wasz koniec był pewien od pierwszej jebanej sekundy, kiedy zaczęliście być szczęśliwi"
|
|
|
"Oddech łapany w takim pospiechu, że łapczywość dusiła niczym dym ze stosu spalonych ciał, to takie drastyczne, kiedy mówi się o czymś o czym nie wypada..."
|
|
|
"Między powiewem miłości, a masą wyrzutów sumienia poddaję się następnej nienawiści."
|
|
|
"Bezdomna osa we wnętrzu twoich ust buduje gniazdo, aby skrzydłami nieporadnych słów zgarniać ciężki, złoty miód miłości"
|
|
|
"Wprowadzam Cię w to niebo, w którym anioły grzeszą..."
|
|
|
"Już nie ma dzikich plaż, na których zbierałam bursztyny..."
|
|
|
|