 |
|
Na siłę we wszystkim możesz dostrzec jakiś pokręcony podtekst. Jak będziesz w tym cholernie cierpliwy to wierzę, iż każdy mój ruch odczytasz na swój sposób, na swoją taktykę gnojenia mnie. Ufam temu, iż ulepisz potężną broń przeciwko mnie i nie chybisz, strzelając całym moim rzekomym dziwkarstwem w Niego. Nie pomylisz kierunku, lecz nie trafisz. Uderzysz w tą nieprzerwaną osłonę. Znasz to...? Uhm, to poznaj. Zaufanie.
|
|
 |
|
Piję wódkę i palę szluga - nie mam czasu na opowiadanie o mojej nieszczęśliwej miłości / i.need.you
|
|
 |
|
Nowy ranek - szósta godzina. Najlepszy czas na kawę, a nie płacz. / i.need.you
|
|
 |
|
kochał mnie. fizycznie. / i.need.you
|
|
 |
|
Skorzystaj z okazji kochanie - możesz być mój / i.need.you
|
|
 |
|
mógłbyś mnie przytulić tego wieczoru? Lepiej bym się czuła z myślą że nie dosięgnie mnie mróz i chłód wiatru / i.need.you
|
|
 |
|
Kochaj mnie proszę i dotykaj i krzycz - nigdy nie słyszałam głosu miłości / i.need.you
|
|
 |
|
Nie moge tu zostać, jeśli ty tu nie potrafisz dojść / i.need.you
|
|
 |
|
Mogłam przecież teraz być silną, niezależną kobietą. Było trzeba w tedy odejść zanim się wszystko traciło. Teraz jestem tylko słaba, teraz prawie mnie nie ma / i.need.you
|
|
 |
|
nie mogę patrzeć w przyszłość, mam złamane serce i łzy w oczach / i.need.you
|
|
 |
|
Pomyśl, powinieneś tu być, spodobałam Ci się taka naćpana z depresją i cholera naprawdę mnie polubiłeś, taką zgorzkniałą, ciągle narzekającą, umierającą co chwilę, naprawdę, kurwa naprawdę mnie lubisz, więc wróć, olej ją, dla mnie, dla nas, kurwa, oszaleje tu bez Ciebie, nie chcę czekać 3 miesięcy, chcę Cię teraz, znajdujesz we mnie uczucia o których nic nie wiedziałam, wracaj, mogę Cię pokochać, proszę.
|
|
 |
|
Wakacje i tamto wyjście na piwo - nie wiem, nie mam pojęcia czemu. Zapewne stanowiłam jedną z ostatnich alternatyw i ogółem to często zdarzało Mu się uśmiechać, kiedy ze mną pisał, więc czemu nie, czemu nie jeden wieczór. Jeden wieczór przez który nie odpisywał swojej kobiecie, a ja zapominałam o tym co akurat wykładało moje serce, ignorując również własną skrzynkę odbiorczą. Niskoprocentowy trunek, rap w głośnikach i rozmowy. Z początku naprawdę przystępne, niezobowiązujące, lecz z każdymi kolejnymi złączonymi spojrzeniami tony uległy zmianie, treść nabrała innego biegu. I zaczęliśmy wspominać, i znów zabrał mi serce... nie, teraz to ja znów zrzucam na Niego winę. Ja dobrowolnie je oddałam, wydając ciche odgłosy bransoletką.
|
|
|
|