 |
|
nie ma już nas to ja pieprzony frustak w chuj,
na ostatni strach wyschnięte usta znów
|
|
 |
|
pamiętam kiedyś ból nie chciał nas opuszczać,
krew czułem częściej niż kobiece usta,
i wiesz często kłamie gdy pytasz co u mnie,
znów mówię w porządku chodź wiem, że nie usnę.
|
|
 |
|
potrzeba nam tu czegoś więcej niż dłoni,
potrzeba zaufania i spokojnych nocy,
wyschnięte usta mam od jakiegoś czasu,
za dużo silnych słów, zamglonych obrazów.
|
|
 |
|
ukrywamy słowa tu w głębi naszych sumień,
nie pomaga browar już słaby argument
|
|
 |
|
Nic nowego, przyjdą nowi, paru się pogubi
Paru chciało dużo szybko, nie każdemu dane
Zawsze jest słabe ogniwo - jebać Cię palancie
|
|
 |
|
Uczuciowo trochę eh-ee ale przędę brat
Życie to nie rurki z kremem, ciągle Kękę sam
|
|
 |
|
ukrywamy słowa tu w głębi naszych sumień,
nie pomaga browar już słaby argument
|
|
 |
|
Wyschnięte usta tak, że aż uśmiech boli,
nieprzeciętne myśli to krok od niedoli
|
|
 |
|
nie ma już nas to ja pieprzony frustak w chuj,
na ostatni strach wyschnięte usta znów.
|
|
 |
|
jeśli jest z kamienia jest dla mnie ciężarem, nie zrozumiem,
już się gubicie w słowach, w sumie? już nie chce mi się nawet próbować.
|
|
 |
|
lepiej by było gdybym nie miał go wcale, wiesz?
wciąż mam do ranienia talent, nie martw się,
|
|
 |
|
weź mnie puść bo umieram, nie chce już żyć jak teraz,
chce zapomnieć bo nie rozumiem słów którymi mówisz do mnie
|
|
|
|