 |
|
pierwsza podróż bez Ciebie gdzieś, to jak podróż w nieznane,
kiedy wieczór wyganiał mnie, coraz rzadziej wracałem,
bez Twych rąk i Twoich ust chciałem uczyć się życia
|
|
 |
|
ile wart jest bez Ciebie, ile wart jest mój świat?
|
|
 |
|
chodź znikniemy na chwile, to miasto przytłacza jak głaz
|
|
 |
|
nie spodziewaj się,
że będę gdy zechcesz mnie mieć
|
|
 |
|
gdzie jest ta miłość i gdzie jest ta przyjaźń,
która nie jedną nam ranę leczyła?
|
|
 |
|
więc może jestem masochistką,
próbuję uciekać ale nie chcę nigdy odejść,
dopóki budujemy te ściany
w dymie naszych wspomnień
|
|
 |
|
jak on to robi Adam Piechocki,
od lewego do prawego końca Polski,
system w szoku, hałas na koncertach,
szarych bloków P.I.H. na prezydenta!!
|
|
 |
|
kochaj życie jak wariat, wal w pysk jeśli trzeba, podpal świat dla tej jednej, spal w cholere, słuchaj serca, dni na ziemi nie mamy za wiele
|
|
 |
|
No i czas wyzbyc sie innych z siebie i pozostawic tylko to co moje we mnie....
|
|
 |
|
Nie znoszę jak ktoś mnie budzi z samego rana o piętnastej.
|
|
 |
|
Zamknęłam oczy nasłuchując zbliżające się kroki.Był coraz blizej.Słyszałam jak schodził po schodach,aż w końcu znalazł się kilka kroków za mną..Nachylił się,odgarnął mi włosy na lewą stronę i pocałował w nagą szyję.Uśmiechnęłam się krzycząc w środku z rozkoszy.Tak bardzo lubiłam,gdy mnie dotykał.-Usiądź zaraz podam Ci rosół.-szepnęłam na co on w odpiwiedzi oparł mnie o kuchenną szafkę i zaczął namiętnie całować.-ros..-próbowałam powiedzieć,lecz on uniemożliwiał mi to pocałunkami.-Już dobrze-powiedział wciąż dotykając mych ust.Spojrzał mi w oczy,uśmiechnął się i usiadł do stołu.Przyglądałam się w milczeniu wiciąż opierając sie o szafkę jak moja miłość pochłania rosół.To takie banalne,ale juz sam ten widok był czymś co chciałam oglądać codziennie.-no chodź tu-rzekł skończywszy rosół.Wziął mnie na ręce i zaniósł na górę do pokoju.Co się z nami stało?Codziennie zadaję sobie te pytanie nie słysząc odpowiedzi..Wciąż czekam na obiecany mi rosół kochanie..||pozorna
|
|
|
|