 |
|
Chociaż to inni "my", nie ten czas, nie to miejsce
|
|
 |
|
Co mogę teraz dać tym, którzy byli ze mną od lat?
|
|
 |
|
Wokół mnie tylu ludzi, chciałbym widzieć lepszy świat
|
|
 |
|
kocham je tak nachalnie, za nich ten dzień nadejdzie
|
|
 |
|
tego dnia nie będę mógł już przeprosić
podać ręki na zgodę, spojrzeć głęboko w oczy
|
|
 |
|
do dnia, w którym po raz ostatni zamknę oczy
|
|
 |
|
mierze w najlepsze życie dziś, nie wierzę w wieczne
wierzę, że szczęście mi przyniesie więcej
|
|
 |
|
nadejdzie dzień, zostawimy najbliższych
nieskończone rozdziały, nieposkładane zapiski
doczesność zniknie, nie wróci już nic jej
|
|
 |
|
pieprzyć syf, pieprzyć tych, których pociąga większość !
|
|
 |
|
tu gdzie problem goni problem.
|
|
 |
|
tak duśmy w sobie uczucia, zajebisty pomysł !
|
|
 |
|
nie mogłam już wytrzymać, wybiegłam z domu i usiadłam na schodach przed blokiem. odpaliłam fajkę, a ze zdenerwowania ściskałam pięści do tego stopnia, że paznokcie wbijały mi się w dłoń. ryczałam, jak małe dziecko, w dupie miałam sąsiadkę, która stercząc mi nad głową pierdoliła, że nie powinnam palić. liczył się tylko On. w sobie miałam tylko ten pieprzony ból, rozpierdalało mnie to od środka. mogło dziać się wszystko, a ja jedyne co potrafiłam robić to łapać bucha głęboko w płuca. szluga za szlugą do momentu aż skończyły mi się kiepy.
|
|
|
|