 |
|
'urodzenie dla szczęścia pod pechową gwiazdą.'
|
|
 |
|
niedługo powiedzą mi " szczęśliwego, nowego roku" pewnie rozpłaczę się przed północą, pewnie pocałuję na 12 kogoś, za pewne wyświetlacz telefonu nie zgaśnie ani na minutę. zasnę około 3 z myślą, że jestem zaprawdę naiwna i głupia...
|
|
 |
|
(...) zalej mi kawę i zasyp dwoma łyżeczkami cukru, odrobinę śmietanki także tam wlej, mam nadzieje, że nazbyt nie grymaszę, bo nie lubię grymasić. za to lubię rysować, śpiewać pod prysznicem i pisać po czyichś plecach wiersze nocą...
|
|
 |
|
moje życie nie ma nic wspólnego ze mną. to odrębna sfera.
|
|
 |
|
drążą mi wargi z zimna i papieros dziwnie mocny gdy księżyc okrywa płaszczem biało-żółtego blasku...
|
|
 |
|
chcę się upić i umrzeć. albo się po prostu upić. albo chociaż umrzeć. / nieteraz
|
|
 |
|
TO BOLI, KIEDYŚ BLISKO TERAZ SOBIE OBCY LUDZIE I TRUDNO... TAK MIAŁO BYĆ.
|
|
 |
|
Bez muzyki w tle, bez kolacji przy świecach, bez spacerów przy blasku księżyca, bez nieprzemyślanych wycieczek, bez czułych idealnych wyznań- kompletne zero romantyzmu gościło między nami. Ale jest nam dobrze, z ciszą towarzyszącą rozmowom, z posiłkami przy lampie, z przechadzkami do sklepu, z siedzeniem w czterech ścianach, z głupimi przezwiskami i ciągłym żartem w głosie. Chyba inaczej od innych rozumiemy pojęcie 'romantyczność'. Zawsze było w nas coś odmiennego, nie sądzisz? / bezimienni
|
|
 |
|
Umieram. To wszystko przez moje serce ogołocone z uczuć, które już nie chce pompować krwi, bo uparcie twierdzi, ze nie ma dla kogo. / bezimienni
|
|
 |
|
Przez pierwsze miesiące bycia z Tobą, z najwspanialszym z mężczyzn, ciągle się szczypałam. Moje ręce byłe wypełnione czerwonymi śladami, nogi też. Teraz już się przyzwyczaiłam, zrozumiałam- to nie sen. Jesteś mój, naprawdę. / bezimienni
|
|
|
|