 |
|
mówisz, że kochasz deszcz, a rozkładasz parasolkę, gdy zaczyna padać. mówisz, że kochasz słońce, a chowasz się w cieniu, gdy zaczyna grzać. mówisz, że kochasz wiatr, a zamykasz okno, gdy zaczyna wiać. właśnie dlatego boję się, gdy mówisz, że kochasz mnie.
|
|
 |
|
mam przed oczami foto, na nim Twój uśmiech, zawsze mnie wspiera w drodze po sukces.
|
|
 |
|
hej kochanie, to moich kilka myśli, dziś my to powód do zazdrości dla nich wszystkich.
|
|
 |
|
przyjdź, a opowiem Ci jak reszta świata przestaje dla mnie istnieć, gdy Cię widzę.
|
|
 |
|
na początku miłości trzeba chodzić bardzo ostrożnie, dopiero później można się puścić pędem przez pola, prosto w objęcia ukochanego, kiedy ma się pewność, że nas nie wyśmieje, jeśli się potkniemy.
|
|
 |
|
zwariować właśnie z Tobą.
|
|
 |
|
On nie rozumiał matematyki, ja - Jego osoby. z czasem nauczyłam Go, jak wyłącza się czynnik spod pierwiastka, dodaje potęgi, wylicza kąt wpisany. On? nauczył mnie kochać.
|
|
 |
|
i pamiętaj, że za nic na świecie nie oddam osoby, na widok której mocniej bije serce.
|
|
 |
|
A Ty podchodzisz, nieprzytomnie tulisz moje ciało i milczysz tak jakby nic się nie stało.
|
|
 |
|
Miałam mężczyznę za którego oddałabym ten cały pierdolony świat.
Teraz to nie ważne.
|
|
 |
|
Głowa przepełniona setkami pytań, pozostawionymi tak po prostu bez odpowiedzi. Siedzisz na podłodze i w tak krótkiej chwili przestajesz dostrzegać dobre strony tego, że żyjesz i wciąż oddychasz. ,,Ból staje się przyjemnością'' smak wódki pozostawiony na ustach teraz jest czymś najlepszym, odpalasz kolejnego jointa, zaciągasz się i odczuwasz jakby zewnętrzną ulgę. Pragnienie by odpłynąć i być gdzieś gdzie nie będzie Cię już dla nikogo gdzie nie będzie potrzebny tlen staje się kuszącą propozycją. End of time?
|
|
 |
|
Nie ma nic gorszego od przyzwyczajenia. Od zwykłego wyciągania z szafki, dwóch kubków zamiast jednego. Nie ma nic bardziej toksycznego niż nadzieja, że coś trwa wiecznie, że uczucia nie przemijają, a ludzie nie odchodzą. Widywanie jedynie kogoś po zamknięciu swoich oczu jest najgorszą, najbardziej prymitywną formą cierpienia. Zapomnienie zapachu, dreszczy na plecach poprzedzonym dotykiem. Z czasem spojrzenia, które kiedyś było wszystkim. A to wszystko odeszło, pozostawiając nas z pustymi rękami i sercem, jak okradziony ze swojego minimalnego dobytku. Bezdomny. Bez niczego.
|
|
|
|