 |
|
3, Jesteś moim Aniołem, wydarłaś mnie z kleszczy autodestrukcji i schowałaś głęboko w sobie by nikt nie mógł mnie skrzywdzić. Wróciłem do swojego ciała, bo chciałem czuć Twoje perfumy, dotykać skóry, całować zarumienione policzki. Kokon zamienił się w motyla, który wyleciał z mojego serca. To była miłość. Usiadła Ci na ramieniu, a Ty jak wiosenny podmuch wiatru delikatnie wzięłaś Ja w dłonie i uśmiechałaś się najpiękniejszym z uśmiechów. Wtedy wiedziałem, że to jesteś odpowiedzią na moje pytania, ścieżką, którą mam iść, osobą, która ma w sobie to co szukałem, co potrzebuje, pragnę i chcę. Moja dusza zamieniła się narkomana. Biegała po całym wszechświecie i krzyczała Twoje imię by za chwilę wrócić do Ciebie i wciągnąć w siebie. Ale gdy odeszłaś zaczął się koszmar. Głód wypełnił każdą cząstkę. Bez Ciebie niszczyła gwiazdy i strasznie płakała. Potrzebowała Cię tak samo jak serce, które próbowało ciągle się zabić. Oboje Cię kochają. Ja kocham Cię uczuciem bez definicji słownej, ale zawarte
|
|
 |
|
2. I za każdym razem stawałem się postrzępiony jakby myszy i szczury wyjadały mnie od środka. W końcu zwątpiłem I zacząłem chować się w kokon. Zbudowałem Go dokładnie i szczelnie z obojętności i chamstwa. Nienawidziłem świata, nienawidziłem ludzi. Czasem się w nim dusiłem tak jak moja dusza w ciele, ale powtarzałem sobie, że tak musi być i stałem się więźniem własnego umysłu. Katowałem I ciąłem się myślami przez co krwawiłem wewnętrznie umierając. Umarłem. Moje serce stanęło, ale moje stopy dalej szły na przód. Umarłem ja, ale nie ciało. Zacząłem płakać, bo nic już mi nie zostało. Nikt o tym nie wiedział. Bo to łzy spływające po komorach serca na żołądek. Niewidoczne dla oczu ludzi. Widoczne dla dusz. Pewnego razu postanowiłem uciec od siebie. Rozciąłem się jak chirurg i zacząłem biec. Już prawie rozłączyłem się z ciałem i wtedy złapałaś mnie mocno i przytuliłaś. Nie wiem jak to się stało, że mnie znalazłaś. Ale wiedziałem, że właśnie tego szukałem. Ukojenia wśród kości i włosów drugiej osoby.
|
|
 |
|
1. Coś Ci opowiem tylko połóż się obok tak bym czuł zapach Twojego szamponu, a Twój zimny nos zabierał ciepło z mojej gorącej skóry. W sumie chodź jeszcze bliżej, wciąż mi Cię mało. Ułoż się wygodnie wśród mojego serca, płuc i wątroby. Możesz zamknąć oczy choć chciałbym rejestrować ich wyraz przy każdym moim słowie. Chciałbym zapamiętać każdą nutę radości, zwątpienia, zszokowania czy wzruszenia wśród czarnej źrenicy. Jeszcze tylko zacisnę wokół Ciebie krąg tak mocny jak żeglarski węzeł bym nie zgubił Cię wśród opowieści moich zdartych ust. Całe życie potrzebowałem czegoś i ciągle też szukałem. Byłem jak włóczykij, miałem niewiele, ale szedłem w przód i szukałem. Przez tyle czasu nie wiedziałem co jest elementem, którego brakuje do tego by moja aorta była tętnicą życia, a nie przepływem krwi. Spotykałem ludzi, którzy z daleka krzyczeli hasła jak na bazarze. Twierdzili, że znajdę u nich wszystko za cenę siebie. Tak bardzo pragnąłem znów być wypełniony jakimś uczuciem, że oddawałem siebi
|
|
 |
|
Wiesz, dlaczego darzę Cię takowym, a nie innym uczuciem? Jesteś jak rodzicielka, starsza siostra, przyjaciółka, której można się ze wszystkiego zwierzyć, na którą zawsze mogę liczyć. Uwielbiam Twoje "kurka wodna, matko i córko". Kocham, jak się uśmiechasz, gdy Twoje dołeczki są tak intensywne i pełne blasku, gdy z Twych ust wydobywa się moje imię. Tak, kocham, gdy je wypowiadasz, tak ciepło i z poczuciem prawdziwego szczęścia. Uwielbiam, gdy patrzysz w moje ciemne, jak dziura bez końca oczy, gdy Twoje tęczówki nabierają takiej pewnej barwy i zwiększa się ich kontrast. Lubię, gdy mnie przytulasz i śmiejesz się z moich błahych wydarzeń życia codziennego. Uwielbiam nie umieć się przy Tobie wysłowić, zapominać słówka, ażebyś to Ty mi je przytoczył. Kocham, gdy się o mnie tak zabójczo troszczysz i wiesz, że nikt nigdy nie będzie kochał Ciebie bardziej ode mnie. To tak cholernie piękne uczucie, wiesz? [itgetsbetter]
|
|
 |
|
Dziękuję, z głębi mego jakże przepełnionego miłością serca. Jestem Tobie wdzięczna za nadzieję, którą mnie obdarzyłaś. Dziękuję Ci, że tak szczerze i z uczuciem się do mnie uśmiechasz, że w Twoich oczach widzę to szczęście, jakim nie obdarzasz nikogo, prócz mnie. Dziękuję, że każdego dnia coraz bardziej Ciebie poznaję i co dnia dajesz mnie coraz więcej powodów, by darzyć Cię tak niezwykle tajemniczym uczuciem. Dziękuję za to, że powiedziałaś, że porozmawiamy o Naszych uczuciach, o afektach Twoich ku mnie, jak sobie poradzić i przejść przez ten cały syf, jakim jest życie tutaj, na ziemi. Myślę, że jeśli przeprowadzimy rozmowę "sam na sam", wówczas będę miała pewność, co do szczerości Twych uczuć. Zależy mi na Tobie i naprawdę nie chciałabym nigdy Cię stracić. Proszę, daj mi jakiś znak, że to wszystko, co robię i jestem w stanie dla Ciebie poświęcić ma jakiś ukryty sens, że jestem równie ważna i tylko mnie obdarowujesz tak cudownym błyskiem w oku i szybszym biciem serca. Obiecaj. [igb]
|
|
 |
|
Przepraszam, mamo. Przepraszam, że zawsze działam wbrew Tobie. Przepraszam, że wciąż na Ciebie krzyczę, podnoszę głos, choć nie powinnam, albowiem nie mam takiego prawa. Przepraszam, że nigdy Cię nie słucham, a Twoje rady zlatują ze mnie jak po kaczce. Przepraszam, że każdego ranka jesteś zmuszona do umartwiania się, gdyż się głoduję i mam myśli samobójcze. Przepraszam, że przeze mnie odszedł tata i jesteś teraz zdana sama na siebie. Przepraszam za to, iż nie jestem w stanie porozumieć się z Tobą jak z własną rodzicielką, a wszelakie kwestie kończą się kłótniami. Przepraszam, że nigdy Twoje szczęście nie było dla mnie ważne i że za każdym razem jak o Tobie pomyślę, płyną mi łzy. Przepraszam, że nie potrafię podejść, przytulić Cię i powiedzieć "Kocham Cię mamo", bo wydaje mi się, że nie zasłużyłaś, że nie jesteś warta moich łez i że wcale nie powinnam się urodzić, nie w Twoim matczynym łonie dojrzewać, lecz w innej kobiecie, która mi w stu procentach Ciebie zastępuje. [itgetsbetter]
|
|
 |
|
Chcę dowodów na to, że blask w Twoim oku pojawia się tylko na mój widok. [internet]
|
|
 |
|
Przecież nie mogę się teraz poddać, nie teraz, nie dziś,nie za rok, nie za dwa, nigdy nie mogę się poddać. Tak bardzo się boję,że nigdy na mej jakże krętej ścieżce życia nie spotkam kogoś takiego, jak Ty, że będę kochała czyiś uśmiech,albowiem będę widziała w Nim Twój jakże subtelny i zawsze prawdziwy, że nikt nie będzie potrafił rozśmieszyć mnie do łez, jak Ty, że niczyi byt nie będzie sprawiał, że szybciej będzie biło mi serce, że dla nikogo nie będę kimś tak wyjątkowym, jak dla Ciebie, że niczyi uścisk nie będzie przyprawiał mnie o dreszcze, że żaden wzrok nie będzie tak głęboki i pełen szczęścia zmieszanego z prawdziwym uczuciem. Boję się, że kiedyś położę się na łożu śmierci, a konając będę widziała ludzi, których tak naprawdę nigdy nie chciałabym czuć przy sobie. Wtedy zdam sobie sprawę, że tak naprawdę, jeśli nam-ludziom na kimś ogromnie zależy to nigdy nie możemy się poddawać, ażeby tego kogoś nie stracić,więc nie rańmy tych, których kochamy, ażeby ich kiedyś nie zabrakło.[igb]
|
|
 |
|
Dlaczego Ty mnie tak lubisz? Przecież mnie się nie da lubić, a tym bardziej kochać. Dlaczego jednym uśmiechem wywołujesz zabójczo szybkie bicie narządu, położonego w okolicy lewej piersi? Nie potrafię zrozumieć uczucia, jakim mnie darzysz, że jestem dla Ciebie taka nadzwyczajna i zupełnie nieskazitelna. Dlaczego samym swoim bytem wywołujesz, iż kąciki mych jakże ogromnych ust subtelnie unoszą się ku górze? Jak Ty to robisz, że jesteś taka naturalna, że nie dasz sobie "pluć w twarz"? Pamiętasz, jak łkałam z bólu, a Ty bez chwili zawahania mnie przytuliłaś? Jak czułam, że chcę umrzeć, jak po napisaniu listów pożegnalnych, potrafiłaś przekonać mnie do zmiany zdania? Jak możesz mnie darzyć tak ogromnym uczuciem, skoro sprawiam Ci tyle bólu? Jak możesz mnie kochać? Mnie się nie da kochać, a Ty chyba potrafisz. [itgetsbetter]
|
|
 |
|
Jesteś jak poranne słońce subtelnie gładzące każdą naszą niedoskonałość. Mogę porównać Cię do pełni księżyca, która dzięki Tobie ma w moim umyśle miejsce codziennie. Jesteś jak cudowna tęcza po nieprzyjemnej ulewie, będąca dowodem na to, że zawsze po złym przychodzi dobre. Masz w sobie coś tak niezwykłego w swojej zwyczajności, że nie potrafię Ciebie opisać, albowiem boje się, że zwyczajnie zabraknie mi słownictwa, choć mam dość bogate. [itgetsbetter]
|
|
 |
|
Dlaczego nieustannie zmieniasz zdanie? Czym sobie na to zasłużyłam? Dlaczego przestałaś się do mnie subtelnie uśmiechać, patrzeć głęboko w moje brązowe oczy? Dlaczego Twoje serce, gdy mnie widzisz, pompuje szybko krew, ale nie jesteś w stanie mi tego powiedzieć? Dlaczego, kiedy z Tobą rozmawiam cały świat przestaje istnieć, a wszystko wokół staje się tak nieistotne i piękne w samym słowie? Dlaczego czujesz w środku szczęście, że jestem, że zawsze będę, a nie potrafisz mi dać o tym znać? Dlaczego każdy dzień bez Ciebie dłuży się w nieskończoność i zwyczajnie i bez Ciebie jest mi źle, pusto, dlaczego? [itgetsbetter]
|
|
 |
|
Czwarta nad ranem, oczy niewyspane,
nie mogę zasnąć, za oknem płacze deszcz.
To do Ciebie, wiesz? Czy mnie pamiętasz?
To najszczerszy tekst, piszę go od serca.
Samotność jak gorączka nocą dopada,
sam na sam z bezsennością bez skutku się zmagam.
Myślę o Tobie i jakoś nie mogę przestać,
cały mój świat w Twojej osobie się streszczał.
Robiliśmy błędy, wiem, jesteśmy ludźmi.
Życie nie pomogło, knuło co mogłoby nas poróżnić.
Los wypowiedział wojnę nam, nie było reguł,
tylko konwulsyjny puls codziennego biegu.
Każde niepotrzebne słowo do dzisiaj przeklinam,
to smutne na co dzień człowiek się zapomina
|
|
|
|