 |
|
Obiecywałem sobie, że też potrafię dokonać tego czego inni nie potrafią. Milion myśli zalewa białą kartkę , gdy ja zalewam się przez zmrożoną Finlandię .
|
|
 |
|
Obiecywałem sobie jakoś to będzie, wszystko się ułoży i wróci na swoje miejsce, opadnie kurz który zalega gdzieś jeszcze ale to czas ujawni jakie będą konsekwencje.
|
|
 |
|
dziękuję za tamte chwile, w których mogłam być beztrosko szczęśliwa. nie martwiłam się tym, co przyniesie jutro. każdy oddech był prostym. uczyniłeś mnie aniołem, uosobieniem nadziei.
|
|
 |
|
nie ma to jak szpanować w środku lata, przy grubo ponad 30 stopniach, bluzą swojego chłopaka założoną na ramiona. żeby Ci mózg nie zamarzł przypadkiem.
|
|
 |
|
rozpierdoliliśmy system tą miłością, kocie.
|
|
 |
|
pewien aspekt działa mi od jakiegoś czasu potwornie na nerwy. czas. kiedy byliśmy razem - mijał jak pojebany, pozostawiając po poprzednim dniu jedynie mgielne wspomnienie. a teraz, leżąc na łóżku w środku nocy, kurczowo ściskając w dłoniach misia mam wrażenie, że mija wieczność, a gdy spoglądam na tarczę zegara oświetloną od blasku księżyca, zauważam, że wskazówki posunęły się raptem o kilkanaście minut. ktoś nacisnął hamulec, ktoś mi Cię odebrał.
|
|
 |
|
było około dwunastej, kiedy wracałam z klubu, zalewając się łzami. był z nią, z tą, którą żywię odwiecznie nienawiścią, której nie znoszę do potęgi etnej. wyciągnęłam z torebki komórkę, i ledwo co odnalazłam jego kontakt. odebrał po chwili. z oddali dochodził odgłos głośnej muzyki, po czym dobiegł mnie komunikat 'zaraz wracam' kierowany do znajomych. odczekałam jakieś pół minuty, kiedy usłyszałam Jego głos w słuchawce, tym razem przemawiający do mnie. - mała, jest sobota, panny czekają, a mój chuj domaga się pieszczot. - powiedział. pokręciłam z niedowierzaniem głową. - zastanawiam się po prostu, czy z czasem zapomnę. chciałam wiedzieć, jak długo kocha się skurwieli, oraz czy istnieje jakaś recepta na tęsknotę. - wydukałam, przez łzy. - skończyłaś? miłej nocy, piękna. - odrzekł z szyderczym śmiechem, rozłączając się.
|
|
 |
|
kiedy szepcze mi wprost do ucha te najbardziej wymyślone, a zarazem najczulsze słowa pod słońcem wszystko inne się nie liczy. każdy aspekt, który na pozór dręczy mnie po nocach - staję się mało istotny, wręcz w ogóle nieważny. to, że nikt nie akceptuje naszego związku jest zupełnie banalnym zmartwieniem. to jak kiedyś się nie znosiliśmy, rozmywa się w przestrzeni czasu. teraz jest tylko On i Ja - My, tworzący na chwilę obecną idealną całość.
|
|
 |
|
tak, jakby jutro wszystko miało się skończyć. tak, jakby jutro miała nastać nicość. tak mnie kochaj.
|
|
 |
|
cierpię. dla Ciebie znoszę te katusze, nie dla nikogo innego. dla Ciebie.
|
|
 |
|
Uderzam ręką w ścianę z całej siły, chociaż nie chce, to lepiej mieć złamaną rękę, niż złamane serce.
|
|
 |
|
Koloryzuje szare dni, by marzenia przytulić, odcinając się czasem jak dziś - od krzyku ulic ..
|
|
|
|