 |
|
najbardziej chore w tym wszystkim jest to, że mnie kocha. serducho tego drania, który bawi się każdą napotkaną dziewczyną w końcu dało Mu nauczkę uzależniając swoje bicie ode mnie.
|
|
 |
|
pamiętam tamtą noc, kiedy pod wpływem wypijanej wprost z gwinta whiskey zaczęliśmy ściągać każdy skrawek ubrań z naszych ciał. w chorym amoku pisaliśmy sobie na każdym fragmencie skóry markerem różnorakie słowa, kreśliliśmy znaki. wypalaliśmy papieros za papierosem krztusząc się dymem okalającym całą moją sypialnię. pamiętam również poranek następnego dnia, kiedy obudziłam się z niemiłosiernym kacem, wspomnieniem Jego pocałunków i krótkim 'kocham Cię' nabazgranym na wysokości mojego serca.
|
|
 |
|
skąd! nic mnie z Nim nie łączyło. to tylko kilkakrotnie wypowiedziane 'kocham', po kilka pocałunków przypadających na każdy cal mojego ciała, setki chwil w których śmiało mogłam stwierdzić, że jestem największą szczęściarą.
|
|
 |
|
Ziom rób to co lubisz i rób tego w chuj !
|
|
 |
|
Grunt to się wyluzować i nie planować jutra, nie dbać o kurs funta, nie mówić ciągle 'kurwa' .
|
|
 |
|
Wszystkim dobrym ludziom życzę także dużo szczęścia, choćby nie wiadomo co każda droga jest do przejścia.
|
|
 |
|
po raz pierwszy mam ochotę wziąć jakiś mocny klej i bez pytania przykleić się do Niego. złączyć swoją dłoń splatając nasze palce, przycisnąć się do Jego klatki piersiowej. spoić nas w jedną całość, której nikt nie będzie potrafił rozdzielić. jestem desperatką, bo chciałabym mieć Go teraz przy sobie, w tej chwili i na każdy inny moment jaki będzie dane mi przeżyć. boję się. cholernie się boję, że kiedyś Go stracę
|
|
 |
|
nie potrafiła opanować gwałtownego bicia serca, kiedy ją dotykał. nie umiała powstrzymać się przed szukaniem go wzrokiem. nie potrafiła usunąć go z myśli. lubiła z nim być, podobało jej się to, jak się przy nim czuła, uwielbiała jego milczenie i jego słowa.
|
|
 |
|
z czasem wizja wyśnionego księcia zamieniła się na tego bezczelnego i pewnego siebie typa ze szlugiem w ustach. czarny harley zdecydowanie znokautował białego rumaka, a ja, ta prowizoryczna księżniczka - klnę, robię wszystko na przekór i mam generalnie wylane. bajecznie.
|
|
 |
|
wolałam kłamać. łgać Mu prosto w twarz, że nigdy Go nie kochałam, nic dla mnie nie znaczył, szukałam tylko kilkutygodniowej zabawy. chciałam, żeby odszedł, zniknął mając wbity w świadomość fakt, iż jestem tylko zimną szmatą bez krzty uczuć. tak było lepiej - i dla Niego, i dla mnie. toksyczne uczucie, które między Nami rosło miało tą zaprogramowaną funkcję zabijania. no, taka tam, miłość.
|
|
 |
|
nie zacznę mieć pretensji za to, że coraz bardziej stajesz się od Niego zależne. nie zamierzam wmawiać Ci, iż to nie ma sensu. pomogę Ci, serce. może tym razem nie spierdolimy sprawy.
|
|
 |
|
pamiętam, jak kiedyś zażartował, że czyta mi w myślach. mógłby czytać teraz, kiedy tak bardzo pragnę, żeby posunął się kilka metrów w moją stronę, zamknął mnie w swoich ramionach i pocałował w czoło.
|
|
|
|