 |
|
codziennie rano wstaję, ubieram się, układam lekko pofalowane włosy i maluje rzęsy- ale nie parze prosto w oczy. boję sie, że zobacze w nich iskierki miłości.
|
|
 |
|
wygarne mu wszystko co o nim myśle, co do niego czuje, a potem dodam, że niby prima aprilis.
|
|
 |
|
lubisz dawać dupy? okej, ja też lubie dawać. ale z prawego sierpowego w ryj.
|
|
 |
|
'' Zgubiłeś długopis = brak długopisu. Brak długopisu = brak notatek. Brak notatek = brak nauki. Brak nauki = oblanie. Oblanie = brak dyplomu. Brak dyplomu = brak pracy. Brak pracy = brak pieniędzy. Brak pieniędzy = brak jedzenia. Brak jedzenia = robisz się kościsty. Robisz się kościsty = robisz się brzydki. Brzydki = brak miłości. Brak miłości = brak małżeństwa. Brak małżeństwa = brak dzieci. Brak dzieci = samotność. Samotność = depresja. Depresja = choroba. Choroba = śmierć. LEKCJA : nie zgub długopisu, bo zginiesz.
|
|
 |
|
pocałowałabym cię w usta by poczuć smak życia \ pezet
|
|
 |
|
tylko ja, papierosy i druga połówka - Bolsa. zapach samotności unosił się w powietrzu. głośnikami władał Pih, nasz ukochany raper. setki fotografii porozrzucanych na podłodze, każda z podobnym obrazkiem. ja i Ty, lub Ty sam, ewentualnie ja w Twojej bluzie, ja z Twoimi rodzicami. oczy mimowolnie zaszkliły się. te dni, całe miesiące zaangażowania poszły na marne. zostały głupie fotki, kilka prezentów od Ciebie, cała masa wspomnień, które tak bolą. chyba naprawdę nie pasowaliśmy do siebie, Kochanie.
|
|
 |
|
nawet nie usiadła, nie wypiła kawy. chodziła tylko w koło po szpitalnym korytarzu, trzęsąc się ze strachu. w myślach powtarzała kilka nic nieznaczących słów - mogłam tak nie robić, mogłam tego nie kończyć. jej kochany umierał, przedawkował tabletki, lekarze robili wszystko by go odratować. uwierzyła innym, wmawiali jej zdradę, zapomniała o zdaniu najważniejszego człowieka. po dwóch godzinach wyszedł lekarz, jego mina mówiła wszystko - nie mogliśmy nic zrobić, tak mi przykro. krzyknęła, padła na ziemię, płakała, waliła nogami w podłogę, po chwili podniosła się i wybiegła, z torebki wyjęła nóż i wbiła go prosto w serce. umarła z miłości.
|
|
 |
|
pełna obaw napisałam do niego, dłonie trzęsły się niemiłosiernie, a serce waliło jak szalone, odpisał, był cholernie miły, zaskoczył mnie, kontynuowaliśmy rozmowę w najlepsze, na początku trochę nieśmiało, niepozornie, ale potem rozkręciliśmy się. dzisiaj nie wyobrażam sobie dnia bez głupiego przekomarzania się i chichotania przez telefon. odwaga to coś co lubię.
|
|
 |
|
dzisiaj, cała klasa wybrała się do mojego przyszłego liceum. nie poszłam. nie chciałam. wiedziałam, iż będzie tam On. jego błękitne tęczówki rozwalą mnie na setki części, za pomocą łez rozmażą pracochłonny makijaż. nie jestem gotowa na konfrontację, jeszcze nie teraz.
|
|
 |
|
dzwoni do mnie, codziennie, punktualnie o siódmej dwadzieścia. wypytuje o samopoczucie, żartuje, wybudza ze snu. nazywa mnie małą, malutką, dlatego, że naprawdę taka jestem. bywam również jego 'piękną kochanką'. na wydźwięk tych słów - uśmiecham się. pisze słodkie wierszyki na dobranoc. jest cholernie uroczy. chyba naprawdę go uwielbiam.
|
|
 |
|
to już chyba jest pewne na 100% , albo nie. xd na 50 % :-)
|
|
|
|