 |
|
Polecam swoje ramiona jako miejsce do przytulenia, jeśli ma Pan ochotę, mogę zaproponować również trzymanie za rękę w każdej sekundzie pańskiego życia, a pocałunki to wręcz moja specjalność, nie można ich nie skosztować! Więc, co podać?
|
|
 |
|
ja naprawdę już się w tym nie łapię. nie rozumiem tych słów, tych gestów, tego układu. mam dość, chyba chcę się od tego uwolnić. i choć wiem , że będę tego cholernie żałować, bo było to moim marzeniem - muszę to zrobić, tym razem już dla siebie - nie dla Ciebie. dla własnego dobra.
|
|
 |
|
02,09 Czy te liczby mogą kłamać?
Czy ukradłem Twoje serce?
Tak, bo miałem taki zamiar
Wiem że liczą się te słowa,
Więcej stawiasz na uczucia
Zimna pora, zimny klimat
Z resztą sama wiesz, bo byłaś
Choć czas biegnie wciąż do przodu
My niezmiennie ani trochę
Przyciągamy się jak magnez,
Wszystko widać gołym okiem
Ja pamiętam, ty pamiętasz
Wiem na pewno i nie zwątpię
Przysięgałem że uklęknę
I że spełnię każdą prośbę
Jeśli mam powiedzieć prawdę
Wiesz że nigdy jej nie kryję
Mówię nawet jeśli boli,
Nawet jeśli miałbym umrzeć
Nie odejdę, nie opuszczę
Priorytet bezpieczeństwa
Nikt nie stłamsi we mnie uczuć
Które wypływają z serca
Chcą mówić byle co
Mogą nawet nas oczerniać
My ukryci, zakochani
I tak że nie da rady przestać
Nie da rady nas rozdzielić,
My oboje wiemy dobrze
Czy na dobre czy na złe,
My bez przerwy wciąż przy sobie
|
|
 |
|
Czemu winisz się za wszystko,
Skoro to nie Twoja wina?
Dla mnie jesteś tą jedyną,
Której oddam resztę życia
Mogę dzielić z Tobą łzy,
Dzielić każdą chwilę razem
Nie przepraszaj, powiem więcej
Bo nie mogę mieć Ci za złe
Inni mówią na Twój temat wiele bzdur na około
Ja znam swoje zdanie
I nie zmienię go dla kogoś
To ty mi dałaś szczęście,
A ja w trudnych chwilach wsparcie
Choć nie zawsze jest zbyt pięknie,
My we trójkę damy radę.
Zamknij oczy, wyczyść myśli
Jestem tylko tu dla Ciebie
Choćby bili nie odejdę,
I do końca z Tobą będę
Mówisz jaka ty nie jesteś
Ale przy mnie całkiem inna
Kochająca, szczera, ciepła
I po prostu tak niewinna
Mówią że naiwna
Zżera ich zazdrość
Nie potrafią Cię docenić
Często gdzieś po drodze kłamiąc
Zwątpiłaś w swoją miłość
Mówiąc że nie umiesz kochać
A teraz i w tej chwili życie kręci się od nowa
|
|
 |
|
Tylko ty, Tylko my i nic więcej nie ma znaczeń
Obojętność?
Nigdy w życiu,
Gdy wylewam to na papier
Mówię prosto, zwięźle
Raczej wszystko idzie tu zrozumieć
Dla nich my jesteśmy inni,
Wyróżniając się gdzieś w tłumie
|
|
 |
|
Bywa że często milczysz,
Dusisz w Sobie różne sprawy
Ja czytam Tobie z oczu
To wpadło mi w nawyk
Kiedyś było inaczej,
Dziś nie umiem żyć bez Ciebie
Nie umiem, bo nie mogę
Dla mnie jesteś całym sensem
Mówisz mi że dałem wszystko,
I że nawet ponad normę
U mnie normy nie istnieją,
Ja dam więcej jeśli mogę
Jeśli mogę, czy pozwolisz
Jeśli chcesz to będę bliżej
Czy na pewno, na 100%
Chcę tylko TO usłyszeć
Często droczysz się ze mną
Ja uwielbiam Twoje miny,
Nigdy nie podnosisz głosu
Prosząc żebym był cierpliwy
Przy Tobie jestem inny,
Ja po prostu jestem sobą
Tylko dotyk tak naprawdę
Wyzwala w nas tą wolność
Czasem nie jesteś sobą,
Mówiąc mi że robię błędy
Pytasz czemu Cię tak kocham?
Prawdę mówią wszystkie wersy.
Mówisz że nie miałaś marzeń,
Teraz marzeń cała sterta
O czas się nie martw skarbie,
Mamy plan by je spełniać
|
|
 |
|
5 przykazań miłości : pisz , dzwoń , kochaj , tęsknij i nie zdradzaj . kapujesz ?
|
|
 |
|
Usiądź,popatrz jak czas dziś wszystko zmienia,
A tak się zarzekałeś, że nas to nie czeka,
W naszym stoliku w klubie czas zmienił browar na wódkę,
Szkoda,że wkrótce zmienili się też przy nim ludzie(szkoda),
Czasem chodzę w miejsca gdzie dawniej mogłam ich spotkać,
Po zawsze zbuntowanych został w głowie tylko obraz,
Pierwsze bity na kasetach,kilka starych kartek,
Kilka dobrych wydarzeń(dobrych)co zapadło w pamięć,
W osiedlowych sklepach poznawali nas od wejścia,
Co sobotę alko,szlugi dużo tańsze niż teraz,
Co drugi z naszych na saksach lub po prostu się odciął,
Chłopaki mają rodzinę lub stracili wolność,
Czasem mam dość,pieprzony wyścig po hajsu sukces,
A żyć w tych czasach przychodzi coraz trudniej,
Coś się wypaliło w nas i właśnie to jest przykre,
Mimo to zawsze piona,Rybnik,Bogusłowice.
|
|
 |
|
Nie zawsze może być tak jakbyś chciał,
Nie zawsze plan wypala w 100%,
I choćbyś miał na życie niezły plan,
Trochę pokory i do przodu dalej dzieciak.
|
|
 |
|
Czasem nie jest tak,jakbyś sobie to wyśnił,
Chore myśli,myślisz, pieprzyć ten wyścig,
Też tak mam, pare moje, kilka lat zleciało,
Już nie jestem małym gnojem,
Pytam:"Co jest?",Pamiętasz jeszcze ziomek?
Starą gwardię,imprezy a z tych parkowe jabole,
Dziś też mówię polej ale goda się leje,
I gdzie są tamci przyjaciele?
Nie wiem(wiesz),czas nas popierdolił,
Szukam ze świeczką zawodników starej szkoły,
Trzy paski nad podeszwą od futlopera(?),
I przekonani ziomek,żyć nie umierać,
Niewinna widaloka(?) w tym jebniętym świecie,
Miejmy nadzieję, że będziemy znów w komplecie,
Te same pyski znów będę oglądał,
Przeżyjemy jeszcze razem,niejeden spontan.
|
|
 |
|
Samotność mimo pełnego serca.
Samotność mimo powszechnego szczęścia.
Samotność – noce w osobnych miejscach
Samotność, gdy patrzymy w inne nieba
Chcę oddać duszę tobie, bo jestem zbyt zepsuta
To jak znak potwierdzenia, że możesz mi zaufać.
Jesteś lepszy niż ja, nie wsiąknął w ciebie brud miasta
Mogę skonać tu na bruku w imię twoich zasad.
Tej czarnej świecy płomień nie rozgrzewa nas od dawna
Chłód świata co cierpi na drastyczny brak nas.
Muzyka w tle układa myśli jak puzzle
Od dziś jestem przy tobie gdziekolwiek nie pójdziesz.
Posłuchaj, kiedy dusza krzyczy milczę
Wsłuchuję się w odgłos twoich kroków, gdy idziesz.
Ty też chcesz być tu, choć to ściągnięcie gdzieś dalej.
Ten rytm co stale każe szukać ci i znaleźć.
Może jutro, wszystko będzie w innych barwach
Gdy musisz jechać – jedź, ale zawsze do mnie wracaj.
Tętno w rytm tego bitu wystukuje życia wieki
Jak mam zasnąć, kiedy wiem, że nie śpisz.
|
|
 |
|
Smutek rzuca na kolana mimo zaciśniętych pięści
Gdy przegrywasz życie nikt za tobą nie tęskni.
Wielcy byli samotni, bo łatwo jest się zgubić
W zasadzie „coś za coś” wyznawanej przez ludzi.
Ile trwać będzie to ludzkie piekło na ziemi?
Ile trzeba stracić, by coś w końcu docenić?
Ile razy muszę upaść, by się w końcu nie podnieść?
Ile drzwi mi zamknięto bezpowrotnie.
|
|
|
|