 |
|
'..oprzyj mnie o ścianę. całuj, podgryzając moje wargi. zdzierając każdy z elementów mojej garderoby, krzycz z podekscytowania. nasycaj się emanującą ze mnie namiętnością. penetruj moją szyję schodząc coraz niżej. pieść ustami każdy z kawałków mojego ciała, oddając mu tym samym dozgonną cześć. pokaż, że kochasz mnie całą. mnie i moje wszystko. na koniec pochylając się delikatnie nade mną dodaj, że żałujesz, iż nie możesz zgwałcić również mojego charakteru tak, aby przesiąkł do cna rozkoszą.'
|
|
 |
|
Bez wątpiena zasłużyłam sobie na moich wrogów , ale nie sądze , abym zasłużyła na moich przyjaciół.
|
|
 |
|
"lubię płakać. czasem kilka razy w tygodniu. czasem codziennie. ewentualnie zawsze."
|
|
 |
|
i miss all the little things
i never thought that they'd
mean everything to me
tęsknię za małymi rzeczami
i nigdy nie pomyślałabym, że one mogłyby
znaczyć dla mnie wszystko
|
|
 |
|
wesołych świąt kochani! ;) a w szczególności życzę wam duuuuuuuuużo miłości, no i oczywiście pijanego sylwestra! ;*
|
|
 |
|
oceniany przez pryzmat gestów wobec otoczenia ile nienawiści tylko popatrz.
|
|
 |
|
Weszła na siłownię. Akurat podciągał się na drążku. Dojrzała pracę jego mięśni i rąk. Skończył. Stał tyłem i wycierał twarz ręcznikiem. Podeszła bliżej i pocałowała go delikatnie w plecy. Wystraszył się i po chwili uśmiechnął. 'Cześć, Kochanie. Miałaś być wieczorem.' Objął ją w pasie. 'Chciałam tylko zajrzeć, co robisz i sobie pójść, ale sam wiesz, jak reaguję na Twój widok.' Zaśmiał się głośno. 'Pociągam Cię?' Przygryzła wargę i spuściła głowę. 'Haha, buraku mój.' Odwróciła się na pięcie. 'Gdzie idziesz?' Zawołał wciąż się śmiejąc. 'Byle dalej od Ciebie.' Spojrzała naburmuszona. 'I skończ się wreszcie nabijać! Nie moja wina, że...że wywołujesz u mnie takie reakcje!' Podbiegł do niej i złapał za nadgarstki. 'Też Cię kocham.' Szepnął i ujął jej twarz w dłonie, by ją pocałować. 'Nie! Poczekaj do wieczora.' Powiedziała słodko i wyszła z pomieszczenia. Złapał się za głowę i wywrócił oczami. 'Kocham ją, no normalnie ją kocham!'
|
|
 |
|
Podeszła do konfesjonału. W kościele było ciemno, a ja byłam już ostatnią osobą, która się spowiadała. 'Zostaliśmy tylko my.' Przywitał mnie ksiądz. 'Ostatni raz...' Zaczęłam. Musiałam odchrząknąć, bo ledwo byłam w stanie mówić. 'Ostatni raz u spowiedzi świętej byłam 2 lata temu...' Zdziwił się. 'Dlaczego tak dawno?' Nie wytrzymałam i zaczęłam płakać. 'Straciłam mamę w wypadku samochodowym.' Ucichłam. 'Mów dalej...' Pogonił mnie. 'Wie ksiądz...Wstałam kiedyś rano i patrząc na obrazek Matki Bożej zerwałam go ze ściany. Upadłam wtedy na kolana, złożyłam ręce do modlitwy, ale nic nie powiedziałam. Łzy mówiły za mnie. Kładłam się spać, ale nie spałam. Krzyczałam w poduszkę. Od dwóch lat nie spojrzałam w stronę krzyża.' Ksiądz milczał. Odezwał się dopiero po chwili. 'Bez Krzyża umierasz. Nawet oddech bez Niego jest trudny.' Zapukał 3 razy. Otarłam łzy i pognałam do ławki. 'Nie puszczaj mojej dłoni i nie pozwól, bym ja puściła Twoją.' Była to moja pierwsza modlitwa od 2 lat
|
|
 |
|
nie lubię, kiedy wspomnienia rzucają mi się na szyję.. nie lubię płakać , kiedy widzę Twoje zdjęcia.. nie lubię w sobie tego całego sentymentu , który łzy mi wyciska.. nie lubię , kiedy palcami dotykam Cię tylko na tym monitorze , bo inaczej już nie mogę..
|
|
 |
|
Przypomniała sobie te ostatnie wspólne chwile . Jego szarmancki uśmiech kiedy zakładał jej na palec obrączkę ze źdźbła trawy obiecując , że nigdy jej nie skrzywdzi . Zamykając oczy w podświadomości poczuła jego oddech na swoich wargach . Spadająca łza zadała ból przeszywający po raz kolejny jej kruche serce . Wracając do domu ujrzała go idącego z naprzeciwka . - Co Ty tu .. robisz ? - tylko tyle była wstanie wyjąkać na jego widok . - To samo co Ty . - odparł odgarniając jej niesforny kosmyk włosów za ramię . – Tęsknię ... [część 2]
|
|
 |
|
Z cichej, szarej myszki przerodziłam się w spontaniczną, towarzyską nastolatkę. Swoi uczyli mnie, bym nie okazywała słabości przy ludziach, którym nie ufam. Posłuchałam się i od tamtego czasu jestem twardą, zimną zawodniczką. Niektórzy wiedzą, że nie warto ze mną zaczynać, że zawsze wyjdzie po mojemu, bo jestem uparta i dążę do wyznaczonego celu. Ale to przeszkadza. Nie mogę okazać słabości, bo to, na co pracowałam długi czas, pryśnie, jak bańka mydlana. A tego nie chcę. Nie chcę budować tego wszystkiego od nowa, nie mam tyle sił.
Po obejrzeniu kolejnej romantycznej komedii podczas której opróżniła połowę słoika nutelli płacząc przy wyznaniach miłości głównych bohaterów , włożyła słuchawki w uszy wsłuchując się w dołującą piosenkę i idąc za pobliski market usiadła na krawężniku , na którym spędzali razem mnóstwo czasu .[część 1]
|
|
 |
|
`był kiedyś w moim życiu człowiek . bardzo ważny . wyjątkowy . potrafił mnie przed wszystkim obronić, wesprzeć w niepewności i dodać wiary .zawsze się uśmiechał na mój widok . uważał mnie za osobę wartościową .nigdy we mnie nie zwątpił . wiedział kim naprawdę jestem i jak cierpię. był w stanie zrobić dla mnie wszystko tak, jak ja dla niego . pokazał mi piękno . przynosił radość w moje smutne dni . uczył mnie życia . był wsparciem w trudnych chwilach . człowiek ten nie musiał zadawać pytań,on wiedział . nigdy nie przechodził obojętnie wobec moich łez i cierpienia . obiecywał przynieść mi gwiazdy z nieba, te najpiękniejsze i wyruszyć ze mną na koniec świata . obiecywał, że nigdy nie odejdzie,że nigdy mnie nie opuści . już go nie ma . a jednak mnie opuścił .zniknął .
|
|
|
|