 |
|
-obiecaj, że nigdy mnie nie opuścisz. -kochanie. nie można obiecywać czegoś co jest nierealne...
|
|
 |
|
lubiła zatracać się w jego wielkiej szarej bluzie. lubiła mówić do niego 'kochanie'. lubiła kiedy całował ją po szyi. lubiła kiedy był blisko. lubiła... i to niestety wszystko.
|
|
 |
|
-nie jesteś obojętny- stwierdziła fakt. patrząc w oczy swojego byłego. -skąd to możesz wiedziec do cholery?-odpowiedział poddenerwowany. -widzę z tej odległości jak bije twoje serce...-wyszeptała
|
|
 |
|
bo w obliczu rosnącej w gardle guli z żalu i pełnych oczu łez... nie masz najmniejszej szansy.
|
|
 |
|
wiesz maleńka... czasami z naszego życia musi ktoś odejsc. ale nie martw sie on nie odchodzi... on ucieka.
|
|
 |
|
uwagi na temat postrzegania świata to zachowaj dla siebie. nie mam najmniejszego zamiaru zadręczac mojego mózgu tymi bzdurami...
|
|
 |
|
wiesz jak to jest nie miec nic...? mój drogi... pomyśl troszkę, a zrozumiesz dlaczego trudno mi przebywac w twojej obecności...
|
|
 |
|
wyciągnęłam rękę i gdy tylko chciałam ją złapac krzyknęła. -nie teraz...- zamarłam po chwili powoli opuściłam rękę. nadal wpatrując się w nią szeroko otwartymi oczami... delikatnie odwróciła się do mnie plecami.-moja droga znowu przegrałaś.-powiedziała. - ale ja to? - wyszeptałam...odwracając się gwałtownie w moją stronę. nagle spojrzała mi w oczy...-geme over. miłosc nigdy nie była twoim przeznaczeniem...
|
|
 |
|
nie szukałam ideału.nie chciałam księcia z bajki. po prostu... wystarczałeś mi ty...
|
|
 |
|
i chciałabym aby jego status na gg. zmieniający się na dostępny. przestał przyprawiac mnie o mdłości...
|
|
 |
|
łudziłam się cały czas, że jednak jest w tobie cząstka tego dawnego chłopaka, którego tak zajebiście kiedyś kochałam.
|
|
 |
|
i nie mogę uwierzyc w to, że on stanowił kiedyś nieodłączny fundament mojego szczęścia...
|
|
|
|