 |
|
Ale któregoś pięknego dnia
Zaraz przed tym, jak wszystko trafi szlag
Sięgnę do pamięci dna
I stamtąd wyciągnę ten ślad...
|
|
 |
|
wczoraj nie liczy się
bo wczoraj nie było
|
|
 |
|
Taką wodą być
co otuli ciebie całą
ogrzeje ciało, zmyje resztki parszywego dnia
I uspokoi każdy nerw
zabawnie pomarszczy dłonie
A kiedy zaśniesz, wiernie będzie przy twym łóżku stać
I taką wodą być
A nie tą, co żałośnie całą noc tłucze się po oknie...
|
|
 |
|
Nie, bo tu nie ma nieba, jest prześwit między wieżowcami
A serce to nie serce, to tylko kawał mięsa
A życie, jakie życie – poprzerywana linia na dłoniach
A Bóg – nie ma Boga, są tylko krzyże przy drogach...
|
|
 |
|
Traktuję to ciepłym strumieniem
|
|
 |
|
Mów mi dobrze albo nie mów nic!
|
|
 |
|
Bo ja chciałbym
Móc nie musieć wierzyć
Że kiedyś to dostanę
Co mi się należy!
|
|
 |
|
Nad nami słońce między nami ściana deszczu..
|
|
 |
|
Gdzieś pośród sześciu miliardów głów
Dwie pary rąk, dwie pary nóg – na zawsze
Ty i ja...
|
|
 |
|
Albo że
Najgorsza rzecz
Że nie ma już mnie
Że ja i cały mój cholerny świat
To już nie teraźniejszy czas..
[...]
Ale ja jestem..
Szczęście rozpiera mnie!
|
|
 |
|
Ludzie chcą usłyszeć wieści złe
Że nie mam co pić
Że spać nie mam gdzie
Że cały ten cholerny świat
Cały ten cholerny świat wali mi się na grzbiet...
|
|
 |
|
Jaki piękny świat, jaki piękny świat, jaki piękny świat wokół nas..
|
|
|
|