 |
|
muszę w końcu wyperswadować sobie Ciebie z głowy. już czas.
|
|
 |
|
Nie ma zmiłuj, nie ma przebacz,
w ogóle nie chce ci się żyć,
ciągle śpisz, mógłbyś zgnić
zaczyna cię mdlić..
|
|
 |
|
Z tego pieca nie ma chleba,
z tego już nie będzie nic.
|
|
 |
|
Czujesz że nie ma Boga, a życie to syf.
Droga krzyżowa, zobacz ich jak się bawią tobą dziś.
|
|
 |
|
Serce wali jak dzwon, pompuje krew,
tętno rozsadza ci skroń prześladuje pech,
czujesz nadchodzący zgon,
sam byś już najchętniej zdechł.
|
|
 |
|
Jak się masz, ledwo dyszysz, bierz się w garść na co liczysz?
|
|
 |
|
Los to żart, ciągle wiatr wieje w twarz
nigdy w plecy, ciągle grasz, trwasz
ale nic już cię nie cieszy..
|
|
 |
|
Ja nie płaczę. Ja wiję się z bólu, krzycząc bezgłośnie z wezwaniami o pomoc. /pierdolisz.
|
|
 |
|
Proszę, nie pozwól mi więcej zjebać czegokolwiek. Nie pozwól, żebym zaprzepaściła to, na czym mi zależy, nie pozwól, żeby to wymknęło się z mojej kontroli, nie pozwól mi popełniać kolejnych banalnych błędów, błagam. /pierdolisz.
|
|
 |
|
Chyba dotarło do mnie, że to właśnie moja wina. /pierdolisz.
|
|
 |
|
Idealny makijaż, włosy perfekcyjnie ułożone, nawet nie zdążyłam jeszcze wynieść gorącej prostownicy, leżącej wciąż obok. Patrzę w małe lusterko koło monitora, stwierdzając, że wyglądam dobrze. Puszczam jedną z uroczych piosenek na temat miłości. Szczęśliwej, czy nieszczęśliwej - mało ważne, to mimo wszystko miłość, której już dawno nie zaznałam. Słone kropelki wydobywają się z kącika oka i spływają, zostawiając smugi. To wszystko jest takie oklepane. Płaczę, przez brak miłości, mimo, że mam tak wiele. Dodatkowo czuję się zła na samą siebie, bo nie potrafię docenić tego, że ktoś jest, ktoś kocha, komuś zależy. Jestem tak pospolita, tak pospolicie niewdzięczna. /pierdolisz.
|
|
 |
|
Ja sama nie mogę ze sobą wytrzymać, więc podziwiam tych, którzy to potrafią. /pierdolisz.
|
|
|
|