 |
|
nigdy się nie zmieniaj.
nigdy, obiecaj.
|
|
 |
|
" Bogowie grają w kości i nie pytają wcale, czy chcesz przyłączyć się do gry. Jest im obojętne, że właśnie porzuciłeś kogoś, dom, pracę, karierę czy marzenia. Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia, w którym każde pragnienie można osiągnąć wytężoną pracą i wytrwałością. Bogowie nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość, ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości, i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężasz lub przegrywasz – to tylko kwestia szczęścia. "
|
|
 |
|
w żadnym razie nie potrafiłaby połączyć tej twarzy,
głosu, tamtego uśmiechu
z mężczyzną, którego niegdyś poznała.
|
|
 |
|
uśmiechał się w rozbrajający sposób,
który stał się jego 'znakiem firmowym'
i jednocześnie wyzwaniem dla wrogów.
|
|
 |
|
nie patrzyli na siebie, ale nie musieli.
byli w dojmujący sposób świadomi swojej obecności.
|
|
 |
|
" każdy czasem siedząc w za dużym swetrze z kieliszkiem wina na parapecie i beznadziejnym filmem w telewizji
zadaje sobie pytanie: 'gdzie sie podziało moje życie?' "
|
|
 |
|
Przenikasz moje zmysły,
choć znam tylko Twoje imię
|
|
 |
|
Moje najgorsze kłamstwo? - wszystko w porządku.
|
|
 |
|
poważnie, nie miej mi za złe, że się czasem z Tobą drażnię. ♥ /zipera
|
|
 |
|
Mam prośbę bądź obok i pomóż mi wstać jeśli upadnę. Razem będzie nam łatwiej, razem zdobędziemy cały świat
|
|
 |
|
odezwij się czasem. ciekawy jestem, gdzie i z kim teraz umierasz. / J. Borszewicz
|
|
 |
|
Wbiegła do jego mieszkania. Była cała mokra, bo na zewnątrz lało. Wołała go, ale nikt nie odpowiadał. Otworzyła drzwi ostatniego pokoju i zamarła na kilka chwil. Miłość jej życia leżała na łóżku zgięta w pół, z wykręconymi rękoma, zaczerwienionymi oczami i kropelkami potu na czole. Uspokoiła oddech i podeszła bliżej. Uklękła przy nim. 'Brałeś?' Zapytała, a głos jej się załamał. Chłopak nic nie odpowiedział, tylko wyprostował rękę, żeby zobaczyła kłucia na zgięciu łokcia. 'Zobaczyłaś? Wystraszyłaś się? To teraz wyjdź.' Warknął cicho. Dziewczyna przymknęła oczy i sięgnęła po strzykawkę leżącą na podłodze. Wyprostowała rękę, podwinęła rękaw mokrej bluzy i syknęła, gdy igła przebiła jej skórę. Z każdą czynnością wyznawała mu miłość. Gdy skończyła, położyła się obok niego i nuciła jakąś piosenkę. 'Co Ty wyprawiasz?' Zapytał przerażony i skulił się jeszcze bardziej. 'Jestem.' Szepnęła i poczuła dreszcze. Odpłynęli oboje. W imię miłości. /just_love, stary wpis :)
|
|
|
|