 |
|
pozory jak przegrane wojny po wygranej bitwie,
ciągną ofiary, za łachy, wyrzuty sumienia,
szukamy różnych dróg na granicach przeznaczenia
|
|
 |
|
liczę na cud wbrew temu co nam pisane,
rzuceni na skałę, pośród łez wywołujemy zamęt
|
|
 |
|
bezsenność, szklana pułapka, jak czysty instynkt,
z uśmiechem sadysty, kierunek wydrapują blizny
|
|
 |
|
szukam drugiego dna, może tam być wyjście
dla 21 gram
|
|
 |
|
emocje jak pierwiastki zła, nazbyt mgliste ja,
w schizofrenicznych snach - tak brak mi odwagi,
brak mi słów by pogardzić nami bez sensu,
zatem tonę we łzach jak krople deszczu
|
|
 |
|
zaiste strach to wszystko co mam dziś
|
|
 |
|
sam tracę siłę i nie winię nas, wydycham promile pod wiatr,
znowu przygryzam wargi, przemywam twarz wpatrzony w sufit nostalgii
bez gwiazd, jak w bezmiar porażki
|
|
 |
|
oczy otwarte szarpią obraz, sine dłonie łapią wydech
|
|
 |
|
W dzisiejszych czasach trudno o szczerość.
|
|
 |
|
nigdy nie pojmiesz jak moje ' zawsze ' potrafi być dosłowne.
|
|
 |
|
Może i jestem młoda, ale przeżyłam już wieki.
|
|
 |
|
Jest tak samo, może tylko trochę smutno
i nie mówisz "dobranoc" i nie mogę przez to usnąć
i może trochę pusto i znowu jest to rano..
i znowu uwierzyć trudno, że marzenia się spełniają.
|
|
|
|