 |
|
Odrobina zachęty wystarczyła,żeby rozwinąć skrzydła.Zachęta oraz kilka łyków drinka.
|
|
 |
|
Jesteśmy ludźmi.Mylimy się.Źle oceniamy sytuację.Nazywamy to błędami.Ludzie cierpią,krwawią.Zamartwiamy się.Bo pochopne decyzje,te które podejmujemy bez wahania prześladuja nas do końca życia
|
|
 |
|
Masz prawdo do dumy.Walczyłaś,kochałaś,nie wyszło.Wyprostuj się.
|
|
 |
|
Czułam się tak,jakby klatka piersiowa zapadła mi się w miejscu, w którym kiedyś było serce
|
|
 |
|
Kiedyś chodziłam z podniesioną głową.Wyprostowana.Później..odszedł.Straciłam parę centymetrów.Przyjaciele odeszli i znów zmalałam.Tego rodzaju upokorzenia sprawiają,że człowiek staje się mniejszy.Boję się,że się sparzę bo po kolejnej katastrofie będę chodzić na kolanach.
|
|
 |
|
Wiesz za czym tęsknię? Za tymi chwilami, podczas których mogłam spokojnie pomyśleć.Nad życiem.Nad wyborami,których dokonujemy codziennie.Nad tym co jest dla Nas ważne.Nad Nami. A konkretniej - Tobą.Była to chwila z rodzaju tych, które niewiadomo jak bardzo byśmy chcieli powtórzyć-dzieje się tylko raz,tylko teraz,tylko tutaj. Siedziałam na plaży, pamiętam piękno zachodzącego słońca,piasek, na którym obrysowywałam palcami pierwszą literkę imienia i..wiesz co? Pomimo naszych ciągłych kłótni, pomimo tego jak wiele razem i osobno przeszliśmy,pomimo tych wszystkich trudności,sprzeczności losu..nigdy nie byłam tak szczęśliwa.Nigdy,rozumiesz?Nikt nigdy nie sprawił,że byłam..tak uszczęśliwiona,rozpromieniona,zakochana...Byliśmy oddzieleni kilometrami, Ty pewnie wtedy grałeś w tą swoją ulubioną piłkarską grę, w której ja nigdy nie zrozumiem zasad,a ja marznęłam na plaży pragnąc by kiedyś,choć raz, znaleźć się tu, w tym miejscu-razem.Ty i ja.Tak samo zakochani,tak samo szczęśliwi jak teraz.Tak..wtedy to było coś.
|
|
 |
|
W dobrej fantazji nie ma nic złego.
|
|
 |
|
- " przepraszam " - rozumiem, zresztą wiesz mam to w dupie .
|
|
 |
|
do kieszeni chowam najwspanialsze chwile, aby móc kiedyś wyciągnąć je wszystkie i śmiało powiedzieć 'momentami jednak byłam szczęśliwa'.
|
|
 |
|
tylko on potrafił patrzeć na nią w sposób nieuchwytny, który przeszywał ją na wskroś. był projektantem jej snów i wynalazcą uśmiechu. fanatykiem jej kruchości. a kiedy jego serce przestało bić, własne również była zmuszona zatrzymać. przecież nie mogła pozostać niewielbiona. jej serce nie było w stanie bić bez narzucenia rytmu przez swojego partnera, zamieszkującego w jego klatce piersiowej.
|
|
 |
|
gdybym mogła zaczęłabym zabierać ze sobą koc. ale przecież nie raz, w środku zimy wtulałam się i bez niego w Twoje nagie ciało. teraz też podołam. wystarczy odsunięcie paru zniczy, zrobienie trochę miejsca. po paru chwilach moje ciało przyzwyczaja się do zimnego marmuru. wtulam się w niego i wcale nie jest tak ciężko. może jestem zahartowana. a może po prostu staram się być dzielną, wedle mojej obietnicy którą Ci złożyłam. tej ostatniej.
|
|
 |
|
zrozpaczona, końcem rękawa ocierała krew z jego twarzy, trzymając go na drżących kolanach. - już jadą, zaraz będą, patrz na mnie. - krzyczała chwiejącym głosem. - kocham Cię. - wyszpetał, zdaję się ostatkiem sił. - cicho, nic nie mów, oszczędzaj siły. - szeptała, przykładając usta do jego zakrwawionego do cna czoła. zabrany już do karetki, ona skrupulatnie trzymała go za rękę, przełykając łzy, próbując się uśmiechać, żeby nie okazywać mu swojej niemocy, która pożerała każdy z calów jej wnętrza. - musi Pan wstrzymać oddech na parenaście sekund, prosimy się nie odzywać. - powiedział rozdrażniony ratownik. nabrał powietrza i zaczął oddychać szybko, chociaż niezwykle płytko, sprzeciwiając się rozkazowi. - co Pan u diabła?! to samobójstwo! - kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię. - zaczął krzyczeć wniebogłosy, nabierając co raz głębszych oddechów. - proszę natychmiast przestać! - zawsze będę. - powiedział, nieusilnie rozluźniając dłoń, którą zaciskał koniuszki jej palców. - straciliśmy go.
|
|
|
|